02 (02) 2021 | | Artykuły naukowe

Inteligenckie dziedzictwo w przemysłowej Łodzi

Uniwersytet Łódzki, Uniwersytet Wiedeński

ORCID: 0000-0002-6058-3506

Tarcia pomiędzy dwoma rektorami, Kotarbińskim i Chałasińskim, rozpoczęły się już na samym początku współpracy. Socjolog bardzo ostro krytykował „zmodernizowany akademizm” Kotarbińskiego, a jego władzę nazywał w niektórych wystąpieniach wręcz dyktatorską. Konflikt między oboma intelektualistami miał wyraźny charakter programowy.

Sześć lat temu na Uniwersytecie Łódzkim powołano Nagrodę im. Tadeusza Kotarbińskiego, obecnie jedną z najbardziej prestiżowych nagród w dziedzinie humanistyki (oraz najwyższą w wymiarze finansowym), a także jedyną ogólnopolską nagrodę przyznawaną przez tę uczelnię. Jak piszą sami organizatorzy:

Wybór patrona nagrody był oczywisty. Prof. Tadeusz Kotarbiński, pierwszy rektor Uniwersytetu Łódzkiego, był przede wszystkim wybitnym filozofem i doskonałym pedagogiem. Człowiekiem głębokiej refleksji i autorem niezwykle trafnych, ponadczasowych, myśli. Był też, po prostu, porządnym człowiekiem[przypis]NAGRODA IM. PIERWSZEGO REKTORA UŁ PROF. TADEUSZA KOTARBIŃSKIEGO, https://www.uni.lodz.pl/nagroda-im-t-kotarbinskiego (dostęp: 16.07.2021).[/przypis].

Jest to nagroda akademicka, przyznawana przez profesorów innym naukowcom. Jest ona inteligencka niemal z definicji, tak jak w przywołanym cytacie kategoria „porządnego człowieka” (czy „dobrej roboty”)[przypis]Tadeusz Kotarbiński, Zasady dobrej roboty, 1946; Tadeusz Kotarbiński and Ryszard Kleszcz, Traktat o dobrej robocie, WUŁ, Łódź 2019.[/przypis]. Odwołanie do Kotarbińskiego, promowanego jako główna postać związana z Uniwersytetem Łódzkim i jego wartościami, nie jest już wcale oczywiste. Co więcej, jest to wybór części dziedzictwa, a odrzucenie reszty. To nie rektor Józef Chałasiński, rektor Jan Szczepański czy inni wybitni naukowcy, którzy na Uniwersytecie Łódzkim spędzili więcej niż kilka lat, stali się patronami nagrody. Aby móc zrozumieć ten wybór i jego konsekwencje, proponuję wrócić do tego krótkiego okresu, kiedy filozof rzeczywiście był związany z Łodzią i miał wpływ na kształt nowopowstałej uczelni. Powojenna debata między Kotarbińskim a – wspomnianym przed chwilą – Chałasińskim odsłania szerszy spór na temat roli uniwersytetu w społeczeństwie, jego misji, wartości, w tym otwartości, hierarchii i roli klas społecznych w szkolnictwie wyższym.

Kruche dziedzictwo

Uniwersytet Łódzki i pozostałe tutejsze wyższe uczelnie powstały w Łodzi dopiero po 1945 roku. Żeby zrozumieć sens tego zdania, można je przepisać: przez prawie stulecie w największym po Warszawie mieście nie było żadnej uczelni wyższej. Nie było jej pod władzą carską, cesarską ani polską, kiedy Łódź liczyła prawie 700 tys. mieszkańców.

Tadeusz Kotarbiński. Portret. Data powstania: nieustalona. „Ilustrowany Kurier Codzienny” / Archiwum Ilustracji. Fot. NAC, sygnatura: 3/1/0/10/292.

W międzywojennej Łodzi podejmowane były niezależne od władz państwowych inicjatywy, krótko działał Instytut Nauczycielski oraz Wyższa Szkoła Nauk Społecznych i Ekonomicznych, zostały jednak zamknięte w 1928 roku z powodu kryzysu. Obie szkoły skupiały raczej osoby starsze, nie mogły wystawiać dyplomów potwierdzających wyższe wykształcenie, a cała dydaktyka oparta była na pracy osób dojeżdżających spoza Łodzi. Jak wiadomo, od lat 60. XIX wieku bezskutecznie zabiegano o politechnikę dla przemysłowego giganta. Starania o jej ustanowienie podejmowano kilkakrotnie, począwszy od 1865 roku – zazwyczaj miały one na celu otwarcie uczelni technicznej – wszystkie jednak były nieudane, niezależnie od tego, czy decydowała carska administracja w Petersburgu, niemieccy okupanci podczas I wojny światowej czy rząd II Rzeczypospolitej. Powody odmowy były różne, wydaje się jednak, że pośród nich kluczową rolę odgrywała obawa przed stworzeniem intelektualnego zaplecza dla ruchów robotniczych, posiadających w Łodzi niemałe wpływy. Starania o państwową uczelnię kontynuowano także przez całe 20-lecie, a dodatkowo pod koniec lat 30. podjęto próbę organizacji uczelni medycznej, niestety zablokowaną przez Ministerstwo Skarbu. Za to regularnie organizowano naukowe akcje odczytowe dla szerszego grona odbiorców, pojawiły się także pierwsze badania prowadzone w Łodzi i o Łodzi (przede wszystkim prace historyczne). Ze względu na niewielką liczbę naukowców mieszkających na stałe w Łodzi, nigdy nie osiągnęły one masy krytycznej, tak by można było mówić o środowisku naukowym w tym robotniczym mieście.

Najpoważniejszą próbą utworzenia wyższej uczelni w Łodzi było powołanie w 1928 roku filii warszawskiej Wolnej Wszechnicy Polskiej.

Najpoważniejszą próbą utworzenia wyższej uczelni w Łodzi było powołanie w 1928 roku filii warszawskiej Wolnej Wszechnicy Polskiej (WWP)[przypis]K. Baranowski, Oddział Wolnej Wszechnicy Polskiej w Łodzi: 1928–1939, op. cit.[/przypis]. Była to uczelnia niepaństwowa, nieco nawiązująca do modelu „wolnych uniwersytetów” popularnych w zachodniej Europie na przełomie wieków i tradycji alternatywnej edukacji w Królestwie Polskim. Ze względu na dobór kadry naukowej oraz specyficzną atmosferę uczelni, o której już była mowa, powszechnie uważano WWP za domenę wpływów środowisk lewicowych i liberalnych[przypis]J.F. Choroszy, Poglądy etyczne Tadeusza Kotarbińskiego: studium historyczno-analityczne, Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1997; B. Jaczewski (red.), Życie naukowe w Polsce w drugiej połowie XIX i w XX wieku, op. cit., s. 233.[/przypis]. Profilowała się na kształcenie pracowników społecznych, politycznych i samorządowych. Można powiedzieć, że jeśli po jednej stronie mieścił się związany z Kościołem Katolicki Uniwersytet Lubelski, to WWP sytuowała się po drugiej stronie – jako jasno zaangażowana społecznie i lewicowa[przypis]. Brak wymogu matury ważny był dla osób po technikach i niemogących zdobyć matury ze względu na radykalne poglądy (kto nie ukończył liceum, by zdobyć maturę musiał przejść przez specjalną komisję maturalną), większość informacji na temat WWP w Łodzi czerpię właśnie z tej publikacji. K. Baranowski, Oddział Wolnej Wszechnicy Polskiej w Łodzi: 1928-1939, op. cit., s. 22.[/przypis]. Łódzka filia WWP nie osiągnęła oszałamiającego sukcesu, liczba studentów oscylowała wokół 300–400 osób[przypis]K. Baranowski, Oddział Wolnej Wszechnicy Polskiej w Łodzi: 1928-1939, op. cit., s. 74.[/przypis]. W sumie była to jedna z najmniejszych uczelni w II Rzeczpospolitej – na największym Uniwersytecie Warszawskim uczyło się ponad 9 tysięcy osób, na podobnym pod względem organizacji do Wszechnicy KUL-u około 1000 studentów. Jednak nie tylko wielkość łódzkiej uczelni była jej wyróżnikiem, ale także stosunkowo egalitarny skład społeczny studentów. Wszechnicę ominęły antysemickie ekscesy obecne na innych uczelniach pod koniec lat 30., pozostawała także stale na celowniku endecji[przypis]J. Chałasiński, Początki uniwersytetu robotniczej Łodzi [w:] Tranzytem przez Łódź, I. Bołtuc-Staszewska (red.), Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1964, s. 54.[/przypis]. Działała zbyt krótko, aby wpłynąć na jakąkolwiek zmianę oblicza robotniczego miasta. Mimo to tradycja WWP odegrała bardzo istotną rolę podczas tworzenia po wojnie uniwersytetu w Łodzi, który w dużej mierze opierał się na środowisku łódzkich i warszawskich „wszechnicowców.”

W czasie II wojny światowej opracowywano plany poszerzenia działalności WWP, jednak powstanie pełnoprawnej uczelni w Łodzi wydawało się mało realne – polski rząd w Londynie promował Gdańsk jako przyszłe centrum wyższego szkolnictwa, przewidując misję umacniania polskości miasta po przegranej przez Niemców wojnie[przypis]B. Baranowski, Pierwsze lata Uniwersytetu Łódzkiego, 1945-1949, Uniwersytet Łódzki, Łódź 1985.[/przypis]. Choć Niemcy rzeczywiście wojnę przegrały, komu innemu przyszło decydować o lokalizacji akademickich ośrodków w wyniszczonym, przetrąconym geograficznie kraju. Za utworzeniem nowego centrum akademickiego w Łodzi przemawiały zresztą bardziej pragmatyczne powody – niewielki stopień zniszczeń wojennych, stosunkowo atrakcyjne warunki do życia, znaczna liczba dostępnych mieszkań, bliskość Warszawy. Wszystko to spowodowało, że wielu mieszkańców stolicy właśnie w Łodzi przeczekiwało niepewny powojenny czas[przypis]Ibid., s. 55.[/przypis]. W mieście, które przed wojną liczyło prawie 700-tysięcy mieszkańców, w chwili wyzwolenia zostało niespełna 300 tysięcy jednak już pod koniec 1945 roku liczba łodzian osiągnęła pół miliona[przypis]S. Kwiatkowski, Łódź 1945-1975, Miejski Urząd Statystyczny w Łodzi, Łódź 1975, s. 11. W 1950 roku na 620 tysięcy mieszkańców 220 tysięcy nie mieszkało w Łodzi w przed wojną, a w 1970 na 762,5 tysięcy – 338,6,awięc ponad połowa, urodzona była poza Łodzią (70% na wsi) – B. Kopczyńska-Jaworska, Łódź i inne miasta, Katedra Etnologii Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 1999, s. 53.[/przypis]. Niezniszczone, choć wyludnione miasto włókniarek miało stać się centrum powojennej odbudowy oraz miastem akademickim.

Pierwszy rektor

Już w ostatnich miesiącach wojny rozpoczęło się starcie o to, komu dokładnie przypadnie w udziale jego budowa. Na posiedzeniach konspiracyjnej Komisji Organizacji Szkolnictwa Wyższego w Łodzi, działającej w strukturze miejscowej agendy Rządu Londyńskiego, opracowywaniu szczegółowego planu utworzenia uniwersytetu w Łodzi przewodniczył prawnik Bolesław Wilanowski, przed 1939 rokiem dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu Wileńskiego. Równolegle Teodor Vieweger, biolog i rektor przedwojennej Wolnej Wszechnicy Polskiej, planował jej odbudowę w Łodzi jako pełnoprawnej uczelni. Choć aktorów w tym sporze było więcej, to ci dwaj uczeni otrzymali równolegle pełnomocnictwa nowych władz (różnych jej agend, co w zawierusze końca wojny nie powinno dziwić) i to między nimi toczyła się walka[przypis]B. Baranowski, Pierwsze lata Uniwersytetu Łódzkiego, 1945–1949, op. cit.[/przypis]. Wilanowski planował utworzyć „Poliuniwersytet”, oparty na innowacyjnym modelu łączącym kierunki techniczne z uniwersyteckimi (do których tradycyjnie zaliczano także kierunki medyczne), a Vieweger – kontynuować działania przedwojennej WWP. Polityczną rozgrywkę wygrał ten ostatni, dzięki czemu 24 maja 1945 roku mógł się ukazać dekret powołujący do istnienia Uniwersytet Łódzki[przypis]W. Puś, Zarys historii Uniwersytetu Łódzkiego 1945–2015, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2015, ss. 11–16.[/przypis].

Kotarbiński znany był z postępowych poglądów i jako zwolennik liberalnego modelu uniwersytetu mógł liczyć na poparcie przedwojennej kadry naukowej.

Planowano, że pierwszym rektorem zostanie Teodor Vieweger, ale zginął on w wypadku samochodowym dwa dni przed oficjalnym ogłoszeniem dekretu. Rektorem nowo powstałej uczelni został mianowany wobec tego filozof prof. Tadeusz Kotarbiński[przypis]J.F. Choroszy, Poglądy etyczne Tadeusza Kotarbińskiego, op. cit.; J. Dudek, Etyka niezależna Tadeusza Kotarbińskiego, Wyższa Szkoła Pedagogiczna im. Tadeusza Kotarbińskiego, Zielona Góra 1997; I. Lazari-Pawłowska, Humanizm Tadeusza Kotarbińskiego, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1989.[/przypis], przed wojną związany z Uniwersytetem Warszawskim. Kotarbiński znany był z postępowych poglądów i jako zwolennik liberalnego modelu uniwersytetu mógł liczyć na poparcie przedwojennej kadry naukowej. Dodatkowo jego nominacja interpretowana była jako znak, iż UŁ przejmuje centralne funkcje Uniwersytetu Warszawskiego[przypis]B. Baranowski, Pierwsze lata Uniwersytetu Łódzkiego, 1945-1949, op. cit., s. 32.[/przypis]. Profesor opowiadał się zdecydowanie przeciwko kapitalistycznemu liberalizmowi, potępiał niesprawiedliwość społeczną, był zwolennikiem reform społecznych, będąc jednocześnie przeciwnikiem rewolucji i walki klas[przypis]J.F. Choroszy, Poglądy etyczne Tadeusza Kotarbińskiego, op. cit., s. 11.[/przypis], optując raczej za ich pojednaniem[przypis]T. Kotarbiński, O tak zwanej miłości bliźniego, „Przegląd Społeczny” 1937, nr 10/11; T. Kotarbiński, Wybór pism, PWN, Warszawa 1958.[/przypis]. Jego kandydatura miała wyraźnie kompromisowy charakter, godzić miała środowiska radykalne z tymi bardziej konserwatywnymi i sceptycznymi wobec nowego porządku. Chodziło też o zachęcenie niezdecydowanych profesorów do osiedlenia się lub pozostania w Łodzi. W konsekwencji młodą uczelnię zasiliły przede wszystkim kadry akademickie Warszawy[przypis]B. Krasiewicz, Odbudowa szkolnictwa wyższego w Polsce Ludowej w latach 1944–1948, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976, s. 135.[/przypis], podzielone na „wszechnicowców” i „uniwersytetczyków”. Łodzianie obecni byli raczej wśród pracowników pomocniczych, a i tak stanowili zaledwie 30% ogółu zatrudnionych [przypis]B. Baranowski, Pierwsze lata Uniwersytetu Łódzkiego, 1945–1949, op. cit., s. 60.[/przypis].

Prof. Józef Chałasiński, socjolog. Z archiwum Grażyny Rutkowskie. Fot. NAC, sygnatura: 3/40/0/10/4.

W pierwszych latach powojennych spór na temat wizji uczelni toczył się przede wszystkim między postępowo-liberalnym modelem Kotarbińskiego oraz radykalną wizją socjologa Józefa Chałasińskiego[przypis]J. Szczepański, Koncepcje i perspektywy rozwoju Uniwersytetu Łódzkiego [w:] Uniwersytet Łódzki 1945–1970, A. Kłoskowska (red.), PWN, Łódź 1970, s. 27.[/przypis]. Obaj protagoniści sporu pozostawali na marginesach przedwojennej nauki. Choć posiadali zdecydowane, lewicowe poglądy, nie należeli do żadnej partii i trzymali się z daleka od politycznych struktur, obaj jednak angażowali się w zmianę społeczną, mieli znaczny zakres możliwości działania i byli głównymi aktorami w powojennym środowisku akademickim. Obaj wreszcie pozostawali refleksyjni i krytycznie nastawieni do otaczającej ich rzeczywistości. Mimo to więcej ich dzieliło niż łączyło. Kotarbiński proponował wizję „uniwersytetu liberalnego” [przypis]W rozumieniu pojęcia liberalny czy socjalistyczny podążam za znaczeniami tych słów używanymi w debacie i dyskursach prasowych badanego okresu.[/przypis], opartego na zmodernizowanych tradycjach postępowej Wszechnicy. Chałasiński z kolei forsował radykalniejszy względem przedwojennej akademii model „uniwersytetu uspołecznionego”, który został przechwycony oraz – nie bez wyraźnej roli samego autora koncepcji – użyty przez nowy rząd do budowy i legitymizacji modelu „uniwersytety socjalistycznego.” Choć jest to pewnym uproszczeniem, Kotarbiński służy za reprezentanta tradycyjnej akademii (w jej postępowej, a więc otwartej na zmiany wersji), podczas gdy Chałasiński uosabia to, co nowoczesne, próbujące wytworzyć się na nowo. Te lokalne modele stanowiły kontynuację długiego sporu o kształt i reformę uniwersytetu. Były także próbą stworzenia nowego typu instytucji, odpowiadającej na potrzeby modernizującego się społeczeństwa.

Uczelnia liberalna

Wizja uczelni prezentowana przez Kotarbińskiego nie była szczególnie rewolucyjna – jak większość środowisk akademickich uznawał on liberalny model uniwersytetu, wzorowany na XIX-wiecznym modelu niemieckim[przypis]J. Lewandowski, Rodowód społeczny powojennej inteligencji polskiej: 1944–1949, Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 1991, s. 20; J. Szczepański, Szkice o szkolnictwie wyższym, Wiedza Powszechna, Warszawa 1976.[/przypis]. Choć przedwojenne realia znacznie odbiegały od ideału, to pewną środowiskową doksą przedwojennej akademii był właśnie uniwersytet liberalny. Rekonstruując ten model, Jan Szczepański wskazywał jego podstawowe cechy, czyli wolność badań i nauczania, koncentrację na prowadzeniu badań, indywidualne konstruowanie programu studiów przez studentów; ale także jego podstawowe niedostatki: ścisłą selekcję społeczną i niedostosowanie do wyzwań nowoczesności, gdy wraz z rozwojem kapitalizmu rosną aspiracje, demokratyzuje się edukacja, a przede wszystkim zmieniają się cele stawiane przed uczelnią[przypis]J. Szczepański, Szkice o szkolnictwie wyższym, op. cit., ss. 18–30.[/przypis]. Uwagi Szczepańskiego, spisywane w latach 70., nie są wolne od kontekstu epoki, jednak trafnie rekonstruują wyobrażony typ idealny uniwersytetu liberalnego, który zdaje się występować jako punkt odniesienia powojennych debat, w których brali udział Kotarbiński i Chałasiński. Z pewnością dla wielu nestorów akademii wersja prezentowana przez Kotarbińskiego była aż nazbyt postępowa.

W praktyce rozwiązania wprowadzane przez Kotarbińskiego uchodziły za kontrowersyjne i nazbyt demokratyczne. Krytykowane były zwłaszcza jego zabiegi, aby zdemokratyzować zarządzanie uczelnią poprzez włączenie do procesów decyzyjnych szerszego grona osób, w tym studentów. Jeszcze nim objął w pełni swój urząd, powołał Komisję Kierującą, w skład której wchodzili socjologowie: Józef Chałasiński i Stanisław Ossowski. Komisja miała być organem zarządczym, a decyzja o jej powołaniu była równoznaczna z odebraniem sobie pełni władzy. Innym kontrowersyjnym wówczas krokiem było włączenie przedstawicieli studenckiej organizacji „Bratnia Pomoc” do Senatu UŁ, co stanowiło pierwszy przypadek włączenia reprezentacji studentów do jakichkolwiek organów władz uczelni.

Komisja miała być organem zarządczym, a decyzja Kotarbińskiego o jej powołaniu była równoznaczna z odebraniem sobie pełni władzy.

Według Kotarbińskiego uniwersytet miał być przestrzenią nieskrępowanej dyskusji, wolnej od jakiegokolwiek ideologicznego balastu. Jego zdaniem powojenna struktura uczelni nie powinna odbiegać zbyt mocno od przedwojennych wzorców. Jednocześnie podkreślał on konieczność otwarcia akademii na społeczeństwo, kładł nacisk na egalitarny charakter nauki. Odcinał się też zdecydowanie od Kościoła i jego nauk jako uniwersalnego drogowskazu naukowca, a taką rolę rezerwowało dlań wielu przedwojennych uczonych. Dzielił zaś z nimi pogląd na temat nauki jako świątyni, niezależnej, autonomicznej przestrzeni służącej poszukiwaniu prawdy. Swój program pierwszy rektor UŁ streszczał następująco:

Uniwersytet Łódzki chce być dostępny głównie dla dzieci rodzin ze sfer pracujących, chce być szczerze postępowy (a to, że jest nowy, ułatwia mu uniezależnienie się od średniowiecznego balastu pokutującego w tradycji starych wszechnic), chce być zdecydowanie laicki, chce mieć wolną rękę wobec wszelkich sztywnych systemów ideologicznych, światopoglądowych, historiozoficznych i innych. Chce służyć prawdzie wedle najlepszego rozumienia każdego poszczególnego badacza i nauczyciela. Niechaj prawda wyłania się z rzetelnej i wolnej dyskusji rzeczowej. Prawda i wolność oto sztandarowe hasło uniwersytetu[przypis]Całość przemówienia z inauguracji roku akademickiego na UŁ z 13 stycznia 1946 nie zachowała się, jego streszczenie autorstwa samego Kotarbińskiego zamieścił „Dziennik Ludowy” z 8 lutego 1946, nr 38 (158) s. 3 pod tytułem „Uniwersytet dumą robotniczej Łodzi”. Podczas tej samej uroczystości miało miejsce cytowane wcześniej przemówienie W. Bieńkowskiego oraz kontrowersyjny wykład Chałasińskiego o inteligencji, o którym jeszcze będzie mowa. Kotarbiński przemawiał jako trzeci.[/przypis].

Uniwersytet miał być więc zdecydowanie apolityczny (a więc i areligijny), a jego społeczna rola miała się ograniczać przede wszystkim do tworzenia odpowiednich warunków dla prowadzenia nieskrępowanej dyskusji naukowej. Tak bardzo istotny z punktu widzenia powojennego ładu problem pochodzenia społecznego studentów traktowany był przez Kotarbińskiego ogólnikowo. Podkreślał znaczenie umiejscowienia uczelni w robotniczym mieście ze względu na „ułatwienie dostępu do wiedzy młodzieży, rekrutującej się z jak najszerszych mas świata pracy”[przypis]T. Kotarbiński, Uniwersytet dumą robotniczej Łodzi, „Dziennik Łódzki”, 13.01.1946, s. 3.[/przypis] oraz „zwrócenie uwagi na potrzeby świata robotniczego (…) by synowie i córki robotników mogli się kształcić wyżej u siebie na miejscu”[przypis]T. Kotarbiński, Uniwersytet robotniczego miasta, „Dziennik Ludowy” 1946, nr 38, s. 3.[/przypis]. Charakterystyczne, że nie był on entuzjastą takich rozwiązań, jak kursy przygotowawcze czy rok wstępny, pozwalających na podjęcie studiów bez matury, zaprojektowanych przede wszystkim dla młodzieży robotniczej i chłopskiej[przypis]Młodzież akademicka o swoich potrzebach, „Dziennik Łódzki”, 25.11.1946, s. 3.[/przypis]. Mimo iż uwzględniał trudny start osób pochodzących z klas pracujących oraz dalsze trudności spowodowane wojną, nie uważał za stosowne powoływanie specjalnych narzędzi wyrównujących szanse. Obawiał się także obniżenia poziomu studiów poprzez zbyt otwartą politykę rekrutacyjną, a tym bardziej preferencyjne traktowanie osób o niższym pochodzeniu społecznym.


Uczestnicy jubileuszu w uroczystych strojach akademickich. W pierwszym rzędzie od prawej: prof. Tadeusz Kotarbiński, prof. Tadeusz Zieliński, rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Tadeusz Brzeski, prof. Gustaw Przychocki. Fot. NAC, sygnatura: 3/1/0/10/678.

Najobszerniej zaprezentował swoje poglądy na ten temat w artykule „Dwie koncepcje równości”[przypis]T. Kotarbiński, Dwie koncepcje równości, AUŁ, Biuro Rektoratu, Akta dotyczące Rektora Kotarbińskiego.[/przypis], gdzie podważał sprawiedliwość wyznaczania z góry puli miejsc na studiach wychowankom kursu wstępnego oraz krytykował nadmiar ich przywilejów[przypis]Ibid., s. 147.[/przypis]. Dodatkowo, kryterium przynależności partyjnej przyciągało, jego zdaniem, koniunkturalistów zamiast ludzi idei[przypis]Ibid., s. 148.[/przypis], w związku z tym szerzył się protekcjonizm i egzaminy przypominały loterię[przypis]Ibid., s. 149.[/przypis]. Studia powinny być dostępne dla wszystkich tych, którzy zdadzą egzaminy przeprowadzone przez rzetelne komisje rekrutacyjne (na które nie należało szczędzić środków, jak to wówczas miało się dziać). W efekcie na uniwersytet powinni być przyjmowani jedynie ci, którzy „okażą się najlepiej przygotowani i uzdolnieni”. Dopiero taka procedura uczyniłaby zadość postulatowi równego startu. Zdaniem Kotarbińskiego przyjęte przez ministerstwo kryterium równości było wewnętrznie sprzeczne: młodzież akademicka miała być względem siebie równa, a wyróżniano dzieci z niezamożnych rodzin, co prowadziło do „katastrofy niesprawiedliwości”[przypis]Ibid., s. 148.[/przypis]. Proponował jednocześnie alternatywne i prawdziwie równościowe rozwiązania – metodą pomocy dla nich powinny być stypendia oraz „lokowanie w bursach”[przypis]Ibid., s. 149.[/przypis].

Choć jego reistyczna filozofia miała wiele wspólnego z marksistowskim materializmem, nigdy nie był zwolennikiem marksizmu i nigdy nie uznał jego naukowego charakteru.

Choć jego reistyczna filozofia miała wiele wspólnego z marksistowskim materializmem, nigdy nie był zwolennikiem marksizmu i nigdy nie uznał jego naukowego charakteru. Materializm dialektyczny był dlań tylko hipotezą, niemożliwą do zweryfikowania[przypis]I. Lazari-Pawłowska, Humanizm Tadeusza Kotarbińskiego, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1989, s. 13.[/przypis]. Jako zdeklarowany humanista przestrzegał także, by „nie pozwolić automatyzmowi stosunków społecznych, ani innym siłom ślepo dławiącym, na zaprzepaszczenie walorów indywidualnych, które się posiada”[przypis]T. Kotarbiński, Medytacje o życiu godziwym, Wiedza Powszechna, Warszawa 1985, s. 54.[/przypis]. Nie pasowało to do systemowych rozwiązań forsowanych przez PPR i wzrastającej presji politycznej.

Kotarbiński czuł coraz wyraźniej, że nie pasuje do powojennej rzeczywistości[przypis]J.F. Choroszy, Poglądy etyczne Tadeusza Kotarbińskiego: studium historyczno-analityczne, Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1997, s. 12.[/przypis]. W 1947 napisał „O urabianiu poglądu na świat i życie”[przypis]T. Kotarbiński, Wybór pism, PWN, Warszawa 1958, s. 678.[/przypis], ostrzegając, iż zbyt gorliwi szerzyciele jakiejkolwiek doktryny przestają się liczyć z wymogami prawdy i zaczynają postępować tak, jak gdyby stawiali od niej wyżej inne względy. Wartością prawdy jest natomiast to, iż wymaga „uporania się z argumentami ułudy”. Trzeba więc pozwolić na dogłębną, nieskrepowaną dyskusję podstaw poglądu na świat, pozwolić przeciwnikowi podważyć wszystko, gdyż wtedy dopiero okaże swą moc i trwałość tego, czego się podważyć nie da[przypis]Ibidem.[/przypis].

W początkach funkcjonowania uniwersytetu Kotarbiński był osobą, która w decydujący sposób wpływała na programowe oblicze uczelni i sposób prowadzenia prac badawczych. Odpowiedzialnymi za rozwiązanie problemów organizacyjnych i materialnych młodej uczelni uczyniono prorektorów, Kotarbiński zaś sprawował nadzór nad naukową stroną działalności uniwersytetu. Ramy, w których działał, pozwalały na stosunkowo dużą swobodę ruchów, polityczne obwarowania dopiero się tworzyły. Jednocześnie nie udało mu się otworzyć na UŁ wydziału teologicznego, a zaniepokojenie części profesury budziło utworzenie Katedry Współczesnych Doktryn Polityczno-Społecznych pod kierownictwem Adama Schaffa oraz Katedry Historii Ustroju i Prawa Radzieckiego – Stanisława Ehrlicha. W tym samym czasie, kiedy rektor Kotarbiński nawoływał do podążania za prawdą i wolnością, jeden z jego prorektorów, dr Zygmunt Szymanowski, mówił o wolności w nieco innym tonie: „Tu się mówi o polityce, o zwycięstwie, o wyzwoleniu. Jest jednak jeszcze inna niewola, która na ludziach ciąży, a mianowicie monopol burżuazji na naukę, monopol na wiedzę, a przez to dążenie do tego, aby ludowi zagrodzić drogę do wiedzy, a przez to i do wolności”[przypis]Według „Głosu Robotniczego”, relacjonującego to przemówienie prorektora, reakcje na sali były niezwykle entuzjastyczne – klaskano i wznoszono okrzyki – J. Nosko, Rewolucja i inteligencja: PPR i PZPR w łódzkim środowisku akademickim 1945–1971, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1985, s. 44.[/przypis].

Zmodernizowany akademizm

Tarcia pomiędzy dwoma rektorami, Kotarbińskim i Chałasińskim, rozpoczęły się już na samym początku współpracy. Socjolog bardzo ostro krytykował „zmodernizowany akademizm” Kotarbińskiego, a jego władzę nazywał w niektórych wystąpieniach wręcz dyktatorską. Konflikt między oboma intelektualistami miał wyraźny charakter programowy. Z perspektywy prowadzonej przez Chałasińskiego od lat przedwojennych krytyki „inteligenckiego getta” wizja liberalnego uniwersytetu Kotarbińskiego nie odpowiadała wyzwaniom i szansom powojennej rzeczywistości. „Zmodernizowany akademizm”, pomimo pozorów „postępowości”, reprodukował model oderwanej od rzeczywistości, autonomicznej i apolitycznej „świątyni nauki”. Choć Chałasiński również był zwolennikiem zachowania autonomii szkół wyższych, sposób w jaki ową autonomię definiował, był zdecydowanie różny od sensu nadawanego jej przez Kotarbińskiego. Dodatkowo różniło ich podejście do metod wprowadzania zmiany – Chałasiński marzył o rewolucji, Kotarbiński nie tylko jej się obawiał, ale uważał za nieskuteczną przez jej gwałtowność – jak pisał: „ponieważ metoda rewolucyjna w istocie swej zawiera gwałt i terror. Uczuciowy kult rewolucji świadczy o gorszym guście niż zamiłowanie do walki byków”[przypis]T. Kotarbiński, Wybór pism, op. cit., s. 501.[/przypis].

W tym samym roku związany z PPR publicysta Włodzimierz Sokorski na łamach „Myśli Współczesnej” ostro stawiał warunki środowisku akademickiemu: „nie ma i nie może być wśród młodzieży człowieka, który by nie pokochał historycznej drogi demokracji ludowej, jedynej drogi przyszłości narodu i państwa”[przypis]W. Sokorski, Demokratyzacja szkół wyższych, „Myśl Współczesna” 1947, nr 11.[/przypis]. Ceną, jaką trzeba było zapłacić, aby odzyskać zaufanie władz, był opublikowany pod koniec 1947 roku artykuł pt. „Współczesne reformy szkolne a idea narodu i socjalizmu”, gdzie Chałasiński uzupełnił dotychczas głoszone tezy jednoznacznie pozytywnymi ocenami szkolnictwa radzieckiego[przypis]R. Herczyński, Spętana nauka, op. cit.[/przypis]. Wkrótce okazać się miało, że podobne kompromisy będą konieczne coraz częściej.

Rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Stanisław Turski składa gratulacje prof. Tadeuszowi Kotarbińskiemu podczas uroczystości 140-lecia UW. Datowane na 1958 r. Archiwum Zbyszka Siemaszki. Fot. NAC, sygnatura: 3/51/0/7.3/355.

Niedługo potem w majowym numerze „Myśli Współczesnej” ukazał się artykuł Kotarbińskiego pt. „Realizm praktyczny”[przypis]T. Kotarbiński, Realizm praktyczny, „Myśl Współczesna” 1948, nr 5.[/przypis], powstały na bazie jego przemówienia inauguracyjnego na rok akademicki 1946/47, w którym filozof przekonywał:

Nie rozmaite nęcące satysfakcje wyznaczają drogę realisty praktycznego, lecz wgląd na konieczności życiowe, a przez konieczności życiowe rozumiemy te wszystkie warunki, których niespełnienie grozi klęską. To nam dodatkowo tłumaczy owa skłonność realisty praktycznego do utrzymywania status quo. (…) widocznie znośny był układ stosunków, w którym przetrwaliśmy, skoro właśnie przetrwaliśmy w nim. A któż nam zaręczy, czy nie wpadniemy w co gorszego, uganiając się za czymś lepszym?[przypis]Ibid., s. 150.[/przypis]

Realista praktyczny trzeźwo patrzy na świat, bierze za punkt wyjścia to, co istnieje, respektuje warunki. Zamiast gonić za ideami, należy miarowo przebudować „ustrój świata.” Nowy miał nastąpić, kiedy potrzeby ludzkie przestaną kolidować ze sobą, a będą się uzupełniać jako koła zębate. „Kierownicy społeczeństwa” powinni poprzestać na obronie obywateli przed wszelkimi formami zła, jak analfabetyzm czy nierówności, ale nie porywać się na więcej[przypis]Ibid., ss. 153–4.[/przypis]. Tekst można uznać za programowy dla postępowego liberalizmu, zdaniem Chałasińskiego sprowadzającego się do praktycznego konserwatyzmu i sankcjonowania statusu quo[przypis]J. Chałasiński, Początki uniwersytetu robotniczej Łodzi [w:] Tranzytem przez Łódź, I. Bołtuc-Staszewska (red.), Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1964, s. 72.[/przypis].

W tym samym czasie Kotarbiński nie mógł znaleźć dla siebie miejsca w powojennej rzeczywistości[przypis]J.F. Choroszy, Poglądy etyczne Tadeusza Kotarbińskiego, op. cit., s. 12.[/przypis] i utrzymywał się na marginesie akademickiego życia. Choć lewicowy, był zbyt liberalny i nieprzewidywalny dla nowej filozofii wspieranej przez władze – zbyt często także wypowiadał się krytycznie i polemicznie, na co nie było już miejsca. W odpowiedzi Chałasińskiemu, filozof napisał:

Socjalizm nie może szanować ludzi, zwanych chorągiewkami. W obliczu perturbacji dziejowych można się zachować na wzór barometru, zmieniającego położenie zmiany ciśnienia, a można też zachować się na wzór igły magnesowej, wskazującej stały kierunek niezależnie od okoliczności[przypis]T. Kotarbiński, Wybór pism, op. cit., s. 207.[/przypis].

Przestrzegał także, iż postęp bardzo łatwo zamienić na ruch wsteczny. Chałasiński z pewnością widział to zagrożenie, być może uważał je nawet za groźbę spełnioną, mimo to w tamtym czasie wciąż pozostawał aktywny publicznie i działał. Kotarbiński zdecydował się pozostać na uboczu, zgodnie ze swoją przedwojenną maksymą „Nie mogąc żyć prawdą, a nie chcąc żyć fałszem, trzeba żyć milczeniem”[przypis]T. Kotarbiński, Idea wolności, „Epoka” 1936, nr 1-2, s. 48; przedruk: T. Kotarbiński, Pisma etyczne, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1987, ss. 228–240.[/przypis].

Krytyka Chałasińskiego pt. „Rzecz z powodu »Humanistyki bez hipostaz«” wydaje się łagodną polemiką w stosunku doinnej, głośniejszej i rozleglejszej krytyki poglądów Kotarbińskiego, napisanej przez Bronisława Baczkę także w 1951 roku[przypis]P. Hübner, Stalinowskie czystki w nauce polskiej, op. cit., s. 221.[/przypis], gdzie autor stwierdzał:

…te same poglądy i idee, które w określonych warunkach odgrywały rolę postępową, zmieniają swą rolę obiektywną, gdy warunki te uległy zmianie. Jeśli stoi się w miejscu, gdy na około dokonują się olbrzymie przemiany społeczne, gdy społeczeństwo idzie milionowymi krokami naprzód, to obiektywnie pozostaje się w tyle, a poglądy które kiedyś pomagały w pewnym stopniu w marszu naprzód, ciągną wstecz niezależnie od subiektywnych intencji. Tak właśnie stało się z indywidualistyczno-liberalistycznymi poglądami społecznymi prof. Kotarbińskiego w warunkach polskiej rzeczywistości[przypis]B. Baczko, O poglądach filozoficznych i społeczno-politycznych Tadeusza Kotarbińskiego, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, s. 123.[/przypis].

O to, po czyjej stronie stoi postęp i które kroki doprowadzą do modernizacji kraju, od lat powojennych toczyła się najważniejsza dla przyszłości kraju batalia. Większość popierała reformę rolną, znaczna cześć upaństwowienie wielkich przedsiębiorstw, a pod hasłem demokratyzacji nauki podpisać mogli się prawie wszyscy. Jednak już od pierwszych lat powojennych z całą mocą ujawniła się wielość dróg i rozwiązań dla nauki w Polsce. „Milionowe kroki społeczeństwa” zostawiły w tyle nie tylko Kotarbińskiego, ale i dziesiątki innych, jeszcze niedawno „postępowych” akademików.

Spór o nowoczesność

Marian Serejski, uczestnik życia akademickiego tamtych lat – często cytowany przez sobie współczesnych i późniejszych komentatorów [przypis]Między innymi: J. Chałasiński, Początki uniwersytetu robotniczej Łodzi, op. cit.; W. Wincławski, Wprowadzenie do Chałasińskiego, op. cit.[/przypis]wyróżnił na początku lat 50. trzy ścierające się nurty na Uniwersytecie Łódzkim: (1) grupę wolnowszechnicowców pragnących odbudowy uczelni w formie przedwojennej, (2) nurt akademicki w przedwojennym sensie, postępowo-liberalny z Kotarbińskim na czele oraz (3) koncepcję łódzką pod przewodnictwem Chałasińskiego:

Nurt wolnowszechnicowy załamał się w chwili objęcia rektoratu przez prof. Kotarbińskiego – trzecia koncepcja nie doszła do głosu. Reprezentował ją przede wszystkim prof. Chałasiński, głoszący potrzebę nadania jakiegoś specyficznego charakteru studiom humanistycznym w Łodzi, a w szczególności związania ich ze środowiskiem społecznym tego miasta. (…) Uniwersytet za rektoratu prof. dr. Kotarbińskiego wkroczył zdecydowanie na tory normalnej szkoły akademickiej i ukształtował się na jej wzór. Jego oblicze społeczno-ideologiczne niewiele różniło się od innych uniwersytetów. Profesorowie w swej większości marzyli jedynie o powrocie do dawnych zajęć i odwracali się od wszelkich przemian rewolucyjnych epoki. Tradycje wiązały ich z dawnymi wzorami pracy uniwersyteckiej i ideologią liberalno-mieszczańską. Nie chcieli dostrzegać rewolucji dokonującej się pod murami uczelni i nie byli przygotowani do jej przyjęcia w murach uniwersyteckich[przypis]M. Serejski, Pięć lat humanistyki na Uniwersytecie Łódzkim [w:] Materiały do dziejów Uniwersytetu Łódzkiego: (1945–1950), Bohdan Baranowski, Duda-Dziewierz (red.), Uniwersytet Łódzki, Łódź 1952, ss. 57–60.[/przypis].

Ten fragment artykułu Serejskiego, choć pisany w wyraźnym kontekście historycznym, zwięźle podsumowuje sytuację na Uniwersytecie Łódzkim w pierwszych powojennych latach. Sytuację o tyle uniwersalną, o ile uniwersalny był dylemat ludzi nauki dotyczący postawy wobec przemian szkolnictwa wyższego. A te były niezbędne. Być może ich upolitycznienie i radykalizacja w wielu aspektach zniechęciły postępowych uczonych i zantagonizowały umiarkowanych. Jednak nie można zapominać, jak argumentował Chałasiński i po latach Serejski, że ówczesnemu społeczeństwu była potrzebna nie tylko odbudowa, ale także przebudowa – demokratyzacja nauczania, egalitaryzacja nauki, zarówno poprzez otwarcie dróg awansu społecznego, jak i późniejsze poprowadzenie tą nową drogą. Pomysł reformy studiów (dzisiaj widziany tylko jako degradacja uczelni w duchu paradygmatu totalitarnego) można w tej perspektywie postrzegać jako narzędzie demokratyzacji dostępu do nauki. Możemy tylko dywagować, czy tego typu działania mogły dokonać rzeczywistej zmiany społecznej, bez fasadowego zaciemniania procesów reprodukcji. Pytaniea w którą stronę poprowadziłoby ten proces samo środowisko naukowe, jak wyglądałby uniwersytet kierowany przez Kotarbińskiego, a jak przez Chałasińskiego, nie ma w związku z powyższym wielkiego znaczenia.

Materiały promocyjne Nagrody im. Kotarbińskiego. Fot. UŁ.

Powojenna próba przemyślenia na nowo szkolnictwa wyższego w Polsce była zorganizowana prze dwubiegunowy podział na tradycyjny i nowoczesny model uniwersytetu. W tym świetle starcia obydwu rektorów mogą być widziane jako próba mediacji między ich urzeczywistnieniami. W przypadku typu idealnego uniwersytetu tradycyjnego jego aktualnie istniejącą emanacją, praktyką zniekształconą w stosunku do założeń teorii byłaby przedwojenna akademia (wraz ze swymi wadami). Jej przebudowę w nowoczesnym duchu proponował Kotarbiński – w postaci uniwersytetu liberalnego. W przypadku uniwersytetu nowoczesnego, jego praktycznym przełożeniem byłby uniwersytet socjalistyczny. O taki obrót spraw walczył Chałasiński – forsując koncepcję uniwersytetu uspołecznionego.

Tradycyjny uniwersytet to model wzorowany otwarcie na humboldtowskim ideale uczelni jako niezależnej wspólnocie uczonych.

Tradycyjny uniwersytet to model wzorowany otwarcie na humboldtowskim ideale uczelni jako niezależnej wspólnocie uczonych – universitas opartej na imperatywie autonomii nauki i elitarnym charakterze. Uniwersytet liberalny w wersji Kotarbińskiego miał być postępową odmianą uniwersytetu tradycyjnego – zreformowaną wersją, mającą odpowiedzieć na wyzwania nowoczesności i wspomóc modernizację kraju. W przeciwieństwie do uniwersytetu tradycyjnego uniwersytet nowoczesny miał być ukierunkowany na masową edukację i produkcję specjalistów – czy to dla gospodarki socjalistycznej, czy kapitalistycznej. Demokratyzacja tego modelu uczelni to raczej upowszechnianie kultury wysokiej, niesienie masom kaganka oświaty z założeniem, że najzdolniejsze osoby ze wszystkich klas społecznych trafią na akademię. Uniwersytet nowoczesny miałby być sprzęgnięty z ekonomicznymi wymaganiami i społecznymi wyzwaniami niesionymi przez nowoczesność. W swoje mury miał zaś przyjmować nie najzdolniejszą elitę, ale szkolić tak dużą liczba specjalistów, na jaką jest zapotrzebowanie.

Pytanie o to, jak ma przebiegać droga zmiany społecznej i jak zbudować nowe egalitarne społeczeństwo, umiejscowione było także na dwubiegunowej osi, po jednej jej stronie stali zwolennicy popularyzacji kultury wysokiej wśród mas, po drugiej zwolennicy stworzenia nowej kultury, odpowiadającej nowemu typowi społeczeństwa. Był to zasadniczy podział dotyczący sensu modernizacji i zmiany społecznej. I tak typ idealny uniwersytetu tradycyjnego/liberalnego wiązał się z demokratyzacją nauki poprzez niesienie kultury wyższej szerokim masom, popularyzację wartości życia klas wyższych i przekazanie ich jako uniwersalnych. Dostęp do uczelni miał być otwarty dla najzdolniejszych przedstawicieli wszystkich klas społecznych, co miało realizować zasadę merytokracji, unikając reprodukcji inteligencji jako warstwy społecznej. W przeciwieństwie do tej koncepcji uniwersytet nowoczesny miał na celu szybki skok modernizacyjny poprzez edukację wykształconych pracowników. Stanowił raczej narzędzie i miarę industrializacji w Polsce oraz silny demokratyzujący impuls dla polskiej akademii. Jednocześni był więc próbą zbudowania nowej kultury, opartej na szerszych postawach społecznych, potraktowaniem uniwersytetu jako miejsca, gdzie ta nowa kultura się tworzy.

W późniejszym czasie określenie „uniwersytet liberalny” stało się niemal synonimem konserwatywnej i elitarnej uczelni, także przedwojenna polska akademia miała realizować model liberalnego uniwersytetu. Podsumowując zainteresowanie tą tematyką i późniejsze dyskusje na temat uniwersytetów, już w latach 70. Szczepański rekonstruował przemiany edukacji wyższej poprzez kryzys liberalnego modelu uczelni. Według niego uniwersytet liberalny miał przede wszystkim prowadzić prace badawcze w duchu wolności badań i nauczania, poddany jedynie wewnętrznej kontroli specjalistów, wolny od nacisków ze strony władz czy innych podmiotów. Wzorem takiego rozumienia idei uniwersytetu były XIX-wieczne uniwersytety niemieckie. W tym miejscu Szczepański zaproponował spojrzenie na tę empiryczną realizację od strony struktury klasowej, pokazując, jak ścisłej społecznej selekcji podlegali profesorowie oraz jak elitarna i wąska była to grupa. Szczepański argumentował, iż o ile taki model mógł sprawdzać się w XIX wieku, to wraz z rozwojem kapitalizmu przestał być wystarczający, co zmuszało do szukania nowych rozwiązań[przypis]J. Szczepański, Szkice o szkolnictwie wyższym, op. cit., ss. 30–40.[/przypis].

Epilog

Państwowy socjalizm jako projekt modernizacyjny kształtował polską akademię jako instytucję, regulując zasady jej funkcjonowania. Z drugiej jednak strony środowisko akademickie pozostawało aktywnym uczestnikiem tych zmian, a jednym z najżywszych miejsc konfrontacji był wówczas Uniwersytet Łódzki. Tutaj kontekst robotniczego miasta i lewicowych akademików nadawał temu procesowi szczególny przebieg. Budowano wizerunek uczelni postępowej, dążącej do realizacji modelu uniwersytetu socjalistycznego, a w latach późniejszych próbowano oprzeć się na ledwo powstałej tradycji i upodobnić UŁ do pozostałych uniwersytetów. Za emblemat tej zmiany może posłużyć decyzja nowego rektora, wychowanka Uniwersytetu Jagiellońskiego, Adama Szpunara, aby przywrócić zwyczaj noszenia tóg na uniwersyteckich uroczystościach. Ich brak był symbolem zmodernizowania uniwersytetu, wprowadzonym w 1945 przez rektora Kotarbińskiego. Po 1956 zwyczaj został przywrócony. Związana od lat z UŁ prof. Krystyna Śreniowska, wychowanka Uniwersytetu Lwowskiego, sceptyczna wobec rewolucyjnego zapału Chałasińskiego, tak skomentowała tę zmianę:

Tradycje średniowiecznych uniwersytetów, gdzie profesorami byli duchowni-mężczyźni, przeniesiono w realia przemysłowego miasta drugiej połowy XX wieku. Ów pochód przebierańców w pofabrycznych halach lub innych pomieszczeniach, nieprzypominających średniowiecznych budowli z krużgankami, zakrawał na groteskę. A gdy w późniejszych latach na inaugurację roku akademickiego wynajmowano salę teatru operetki – to doprawdy była już operetka. Panie profesor przymierzały przed lustrem birety, układały je na bakier jak modne kapelusze. Przebrane towarzystwo zasiadało na scenie, spocone pod ciężkimi togami. Pan rektor, w czerwonych rękawiczkach, stukał złoconym berłem, a pelerynka z gronostajów otulała jego korpus. Tylko profesor Szpunar – piękny, postawny mężczyzna – wspaniale prezentował się w tym stroju[przypis]R. Stobiecki, Z dziejów pewnego projektu. „Socjalistyczny Uniwersytet w robotniczej Łodzi”, „Rocznik Łódzki”, 2014, t. LXI.[/przypis].

Koncepcja nowej uczelni nigdy nie była gotowym do aplikacji rozwiązaniem importowanym z ZSRR, ale kształtującym się lokalnie modelem powstającym w toku debat i starć instytucjonalnych. Opisałam starcie między ideami zwolennika zmodernizowanej wersji liberalnego uniwersytetu – filozofa Tadeusza Kotarbińskiego – a koncepcją „uspołecznionej” uczelni Józefa Chałasińskiego. Ta ostania została częścią oficjalnej i odgórnej wizji „uniwersytetu socjalistycznego”, implementowanej przez nowe władze. Próby jej realizacji, czyli stalinizacja nauki, okazały się bolesnym doświadczeniem o trudnych do przewidzenia skutkach.

Wracając do wyboru profesora Tadeusza Kotarbińskiego na patrona wspomnianej nagrody, jest to odwołanie do reformatora i demokraty, jest to także odwołanie do umiarkowanego nurtu reform spośród znacznie bogatszego dziedzictwa robotniczego uniwersytetu w przemysłowym mieście.

Materiały promocyjne Nagrody im. Kotarbińskiego. Fot. UŁ.


Tekst powstał na podstawie moich wcześniejszych badań do książki Punkty za pochodzenie. Powojenna modernizacja i uniwersytet w robotniczym mieście, Nomos, Kraków 2016.

Bibliografia

Askenzy Szymon, Tadeusz Korzon. 50-lecie pracy naukowej, w: Portrety uczonych polskich, wybór A. Biernacki, Kraków 1974.

Bachtin Michaił, Odpowiedź na pytanie redakcji „Nowyj Mir”, w: tenże, Estetyka twórczości słownej, przeł. D. Ulicka, oprac. E. Czaplejewicz.

Baczko Bronisław, O poglądach filozoficznych i społeczno-politycznych Tadeusza Kotarbińskiego, Warszawa: Książka i Wiedza, 1951.

Baranowski Bohdan, Pierwsze lata Uniwersytetu Łódzkiego, 1945-1949, Uniwersytet Łódzki, Łódź, 1985.

Baranowski Krzysztof, Oddział Wolnej Wszechnicy Polskiej w Łodzi: 1928-1939, Warszawa: PWN, 1977.

Chałasiński Józef, Początki uniwersytetu robotniczej Łodzi, w: Tranzytem przez Łódź, edited by Irena Bołtuc-Staszewska. Wydawnictwo Łódzkie, 1964.

Choroszy Jan F., Poglądy etyczne Tadeusza Kotarbińskiego: studium historyczno-analityczne, Wrocław: Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, 1997.

Dudek Joanna, Etyka niezależna Tadeusza Kotarbińskiego, Wyższa Szkoła Pedagogiczna im. Tadeusza Kotarbińskiego, Zielona Góra, 1997.

Herczyński Ryszard, Spętana nauka: opozycja intelektualna w Polsce 1945-1970, Semper, Warszawa 2008.

Hübner Piotr, Stalinowskie czystki w nauce polskiej, w: Skryte oblicze systemu komunistycznego: u źródeł zła, edited by Roman Bäcker, DiG, Warszawa 1997.

Jaczewski Bohdan, ed. Życie naukowe w Polsce w drugiej połowie XIX i w XX wieku: organizacje i instytucje, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1987.

Kopczyńska-Jaworska Bronisława, Łódź i inne miasta, Łódź: Katedra Etnologii Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 1999.

Kotarbiński Tadeusz, „Dwie Koncepcje Równości”, AUŁ, October 3, 1946.

Kotarbiński Tadeusz, „Idea Wolności”, Epoka, no. 1–2 (1936).

Kotarbiński Tadeusz, Medytacje o życiu godziwym, Wiedza Powszechna, Warszaw 1985.

Kotarbiński Tadeusz, „O tak zwanej miłości bliźniego”, Przegląd Społeczny, nr 10/11 (1937).

Kotarbiński Tadeusz, „Realizm Praktyczny”, Myśl Współczesna, nr 5 (1948): 145–54.

Kotarbiński Tadeusz, „Uniwersytet Dumą Robotniczej Łodzi”, Dziennik Łódzki, January 13, 1946, 3.

Kotarbiński Tadeusz, „Uniwersytet Robotniczego Miasta”, Dziennik Ludowy, nr 38 (August 2, 1946): 3.

Kotarbiński Tadeusz, Wybór pism, PWN, Warszawa 1958.

Kotarbiński Tadeusz, Zasady dobrej roboty, 1946.

Kotarbiński Tadeusz i Ryszard Kleszcz, Traktat o dobrej robocie. WUŁ, Łódź 2019.

Krasiewicz Bolesław, Odbudowa szkolnictwa wyższego w Polsce Ludowej w latach 1944-1948, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976.

Kwiatkowski Stanisław, Łódź 1945-1975, Miejski Urząd Statystyczny w Łodzi, 1975.

Lazari-Pawłowska Ija, Humanizm Tadeusza Kotarbińskiego, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1989.

Lewandowski Jan, Rodowód społeczny powojennej inteligencji polskiej: 1944-1949, Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 1991.

„Nagroda Im. Pierwszego Rektora UŁ Prof. Tadeusza Kotarbińskiego”, Accessed July 16, 2021. https://www.uni.lodz.pl/nagroda-im-t-kotarbinskiego.

Nosko Jan, Rewolucja i inteligencja: PPR i PZPR w łódzkim środowisku akademickim 1945-1971, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1985.

Puś Wiesław, Zarys historii Uniwersytetu Łódzkiego 1945-2015, WUŁ, Łódź 2015.

Serejski Marian, „Pięć lat humanistyki na Uniwersytecie Łódzkim”, w: Materiały do dziejów Uniwersytetu Łódzkiego: (1945-1950), edited by Bohdan Baranowski and Krystyna Duda-Dziewierz, 67–78, Uniwersytet Łódzki,  Łódź 1952.

Sokorski Włodzimierz, „Demokratyzacja szkół wyższych”, Myśl Współczesna, nr 11 (1947): 397.

Stobiecki Rafał, „Z dziejów pewnego projektu „Socjalistyczny Uniwersytet w robotniczej Łodzi”, Rocznik Łódzki LXI (2014).

Szczepański Jan, „Koncepcje i perspektywy rozwoju Uniwersytetu Łódzkiego”, w: Uniwersytet Łódzki 1945-1970, edited by Antonina Kłoskowska, Łódź: PWN, Łódź 1970.

Szczepański Jan, Szkice o szkolnictwie wyższym, Wiedza Powszechna, Warszawa 1976.

Wincławski Włodzimierz, Wprowadzenie do Chałasińskiego: przewodnik bio-bibliograficzny, Toruń: Uniwersytet Mikołaja Kopernika, 1989.

Zysiak Agata, Punkty za pochodzenie. Powojenna modernizacja i uniwersytet w robotniczym mieście, Kraków: Nomos, 2016.

Abstract:

Intelligent heritage in industrial Łódź

After 1945, the industrial city of Lodz gained its first university. The philosopher Tadeusz Kotarbiński was appointed the first rector of the newly established university. His candidature was clearly of compromising nature, aimed at reconciling the radical circles with those more conservative and sceptical towards the new order. It was also meant to encourage undecided professors to settle down or stay in Łódź.

In the first post-war years, the dispute on the vision of the university was fought mainly between the progressive-liberal model of Kotarbiński and the radical vision of the sociologist Józef Chałasiński. This post-war debate reveals a broader dispute about the university’s role in society, its mission, values, including openness, hierarchy and the role of social classes in higher education.



Facebook Facebook Facebook

Nasz serwis internetowy używa plików cookies w celach określonych w polityce prywatności.

AKCEPTUJĘ REZYGNUJĘ